środa, 15 kwietnia 2015

Chwalcie Boga i jego kanapki.

Post ukazać się miał w  ubiegłą sobotę, niestety, opanował piszącą koreański wirus i zamiast pisać zażywała herbatę z miodem oraz hot tottie leżąc zawinięta w koc. W imieniu swoim oraz wirusa przepraszam za zwłokę.

Jak zapowiedziano, rzecz będzie o kanapkach; jakże rdzennie koreańskim daniu ;)

Myślę, że Sr. John Montagu, 4 Earl Sandwich, twórca współczesnej kanapki „sandwich” przewraca się w grobie niemal za każdym razem, gdy któraś z koreańskich sieci kawiarniano- kanapkowych sprzedaje owego „sandwich-a”. 

Jedną z najpopularniejszych tego typu sieci w Korei jest założona przez SPC Group (rodzinne powiązania z Samsungiem; trzeba będzie o tym kiedyś napisać, ponieważ Korea to fascynujący kraj, którego gospodarka jest w rękach dosłownie kilku rodzin!) w 1986 roku, a przemianowana w 1988 Paris Baguette, która notabene w lipcu ubiegłego roku  otworzyła swój pierwszy sklep w Paryżu… pewno nie jeden Paryżanin skwitował to zajście grymasem na twarzy popartym cichym Mon Dieu

Zastanawia mnie, dlaczego Koreańczycy zaczerpnęli wzorzec kanapki z produktu sprzedawanego na stacjach benzynowych Exxon w USA, zamiast wziąć przykład z cudownych, soczystych, pełnych rozpływającej się w ustach wołowiny arcydzieł serwowanych w stanach południowych.

Faktem bezspornym jest, iż kanapka trafiła do Korei razem z amerykańskimi żołnierzami. 
Nie wiadomo tylko, dlaczego, jak podaje SeoulSandwich Lover’s FB (swoją drogą, polecam stronę wszystkim, którzy odwiedzają Koreę nie przepadając za koreańską kuchnią; znajdziecie tu kilka sprawdzonych adresów) Korea is where sandwich craft comes to die.
Jak pisze mój redakcyjny kolega z magazynu Groove, dla którego skrobnę coś od czasu do czasu w ramach oderwania się od curriculum; Lunch Sandwich w Paris Baguette to poćwiartowana, złożona do przezroczystej, plastikowej trumny, na zimno serwowana kanapka; RIP.
Jak się człowiek przyjrzy, kanapce zalegającemu w plastikowej rynience, trudno koledze odmówić trafnego porównania.


Wracając do tytułu posta.

Nie wszystkie sieciówki serwują trumienne specjały, są na szczęście chlubne wyjątki, a jednym z nich jest Isaac Toast and Coffee. Jak wieść gminna niesie sieć Isaac założona została w 1995 roku przez pewną ajumme, której małżonek zaniemógł i przedsiębiorcza kobieta, Pani Kim Ha Kyoung, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, żeby utrzymać rodzinę.
Pierwsza kanapkarnia powstała w okolicy Uniwersytetu Cheongiu w Seulu. Dziś to duża sieć nie tylko w samej Korei, ale także w USA i kilku krajach azjatyckich.

Kanapki Isaac podawane są na ciepło. W środku mają jajko sadzone i świeże warzywa, choć niestety, nie uchronili się od użycia przetwarzanego sera typu amerykanskiego.
W porównaniu z podobnymi, dostępnymi w śmieciówkach produktami są smaczne i zawsze świeże, robione na zamówienie, przy kliencie, co z drugiej strony powoduje, że trzeba zarezerwować sobie więcej czasu na realizację zamówienia.

Kanapki Isaac pakowane są w papier, na którym nadrukowane są wersety natchnione Biblią widoczne na poniższym zdjęciu.


Jak człowiek je, może sobie przy okazji poczytać i przemyśleć to i owo. 
Właściciel Isaac, Pani Kim, starsza kościoła protestanckiego w Korei, wierzy, że prowadzenie biznesu jest wyrazem uwielbienia dla Boga, jest to po prostu kolejny rodzaj oddawania Mu czci.
Jak widać, prowadząc udany biznes dosłownie wcieliła w życie maksymę idź i nauczaj.


    

6 komentarzy:

  1. Nie jestem pewna czy proste "Oh mon Dieu" na widok wyrobów (bo kanapką trudno to nazwać) serwowanych w Paris Baguette jest wystarczające. Sądzę, że niejeden Francuz pomyślałby raczej o Monsieur Joseph-Ignace Guillotin i jego ulubionej zabawce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy Caryca Katarzyna miała jeszcze u swego boku małżonka, ów uwielbiał bawić się nie tylko żołnierzykami ale także mini gilotyną.

      Jak twierdzą biografowie Carycy, Piotruś Romanow używał owej miniaturki do przeprowadzania egzekucji na szczurach, które sięgnęły po kawałek sera z pańskiego stołu.
      Biografowie nie donoszą, czy ser był francuski, ale mam wrażenie, że po egzekucji, biedne szczury wyglądały dokładnie tak, jak porąbane kanapki z Paris Baguette ;)

      Usuń
  2. Ciekawy kraj, świetnie przez Was opisywany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy.
      Myślę jednak, że największa zasługa leży po stronie opisywanego podmiotu.
      Kraj piękny to i opisy niezłe ;)

      Usuń
  3. Paris Baguette wszechobecne! W Korei byłam trzy razy póki co, dużo kilometrów pokonaliśmy pieszo z towarzyszami podróży i serio była to jedyna "sieciówka" z kawą i kanapką, którą zarejestrowaliśmy (poza typowymi amerykańskimi). A jak dla mnie największym odkryciem kulinarnym w Korei są kanapki sushi za którymi tęsknię kupując bułę na drugie śniadanie;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy wizyty?! To juz zakrawa albo na miłośc, albo na ośli upór ;)

      Sushi wolimy bez buły :)

      A nie łaska tak zrobic w domu jakiś bento box, zamiast isc na łatwiznę ;)?

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...